Chłopaki wyszli gdzieś w trójkę, a Kinga i Lilow siedziały w salonie.
Li: Ale się wyspałam-przeciągając się-miałam śmieszny sen.
Ki: To opowiadaj, mamy dużo czasu.
Li: Faktycznie, chłopaki gdzieś wybyli.
Ki: Ciekawe gdzie…dobra, opowiadaj.
Li: Okey, więc to było jak byliśmy młodsi niż teraz…
W śnie:
…i akurat był piękny, słoneczny dzień. Całą piątką poszliśmy na dwór. Każdy miał po 14lat. Uwielbialiśmy siedzieć na placu zabaw. My dwie siedziałyśmy na karuzeli, a chłopaki bawili się w ganianego.
Na: Nigdy mnie nie złapiesz Gaara!.
Ga: Po co mam cię gonić, jak piasek złapał cię za mnie.
Na: Ej! to nie fair!.
Ka: To jest dozwolone. Gonisz, a nie dasz Naruto!.
W tym samym czasie na karuzeli:
Li: Ale ładna pogodna dzisiaj.
Ki: No, co tam u ciebie i Gaary?.
Li: A dobrze siostrzyczko. Teraz w końcu go naprawdę znasz, tak osobiście, jak ja Kakashi’ego.
Ki: No, Kakś jest słodki, nie ?.
Li: Tak.
Ki: Popatrz, kto idzie.
Obróciłam głowę w kierunku, gdzie pokazywała Kinga.
Li: To max – Odpowiedziałam przerażona.
Ki: No… kurde, Kakashi mnie woła. Muszę podejść do niego. Sorka, że zostawiam ciebie samą zostawiam z nim.
Posmutniałam, ale zrobiłam wymuszony uśmiech i powiedziałam:
Li: Hej.
Ma: Siema, co tam ?.
Li: A nudy
Max oparł się delikatnie o karuzele, na której siedziałam i zaczął opowiadać, o swoim nowym zakupie – Grze na PSP.
Li: Sorry, że przerywam, ale muszę coś powiedzieć…
Ma: tak?.
Li: Max, kręcisz mnie, wiesz ?.
Chłopakowi zabłyszczały oczy, wziął głęboki oddech i odpowiedział:
Ma: Ty mnie też. Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, poczułem, że…
Nie dokończył, gdyż znowu mu przerwałam mówiąc:
Li: Max… Nie chodzi mi o to, że mi się podobasz, tylko o to, że opierając się o karuzele kręcisz nią, a zarazem mną.
Max spalił buraka, a po chwili usłyszeliśmy śmiech przyjaciół.
Ma: Muszę iść, narka – Powiedział szybko chłopak i gdzieś pobiegł.
***
Li: I na tym się skończył mój scen.
Ki: No nieźle.
Oby dwie zaczęły się śmiać i stwierdziły, że pójdą na lody.
Li: Ale się wyspałam-przeciągając się-miałam śmieszny sen.
Ki: To opowiadaj, mamy dużo czasu.
Li: Faktycznie, chłopaki gdzieś wybyli.
Ki: Ciekawe gdzie…dobra, opowiadaj.
Li: Okey, więc to było jak byliśmy młodsi niż teraz…
W śnie:
…i akurat był piękny, słoneczny dzień. Całą piątką poszliśmy na dwór. Każdy miał po 14lat. Uwielbialiśmy siedzieć na placu zabaw. My dwie siedziałyśmy na karuzeli, a chłopaki bawili się w ganianego.
Na: Nigdy mnie nie złapiesz Gaara!.
Ga: Po co mam cię gonić, jak piasek złapał cię za mnie.
Na: Ej! to nie fair!.
Ka: To jest dozwolone. Gonisz, a nie dasz Naruto!.
W tym samym czasie na karuzeli:
Li: Ale ładna pogodna dzisiaj.
Ki: No, co tam u ciebie i Gaary?.
Li: A dobrze siostrzyczko. Teraz w końcu go naprawdę znasz, tak osobiście, jak ja Kakashi’ego.
Ki: No, Kakś jest słodki, nie ?.
Li: Tak.
Ki: Popatrz, kto idzie.
Obróciłam głowę w kierunku, gdzie pokazywała Kinga.
Li: To max – Odpowiedziałam przerażona.
Ki: No… kurde, Kakashi mnie woła. Muszę podejść do niego. Sorka, że zostawiam ciebie samą zostawiam z nim.
Posmutniałam, ale zrobiłam wymuszony uśmiech i powiedziałam:
Li: Hej.
Ma: Siema, co tam ?.
Li: A nudy
Max oparł się delikatnie o karuzele, na której siedziałam i zaczął opowiadać, o swoim nowym zakupie – Grze na PSP.
Li: Sorry, że przerywam, ale muszę coś powiedzieć…
Ma: tak?.
Li: Max, kręcisz mnie, wiesz ?.
Chłopakowi zabłyszczały oczy, wziął głęboki oddech i odpowiedział:
Ma: Ty mnie też. Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, poczułem, że…
Nie dokończył, gdyż znowu mu przerwałam mówiąc:
Li: Max… Nie chodzi mi o to, że mi się podobasz, tylko o to, że opierając się o karuzele kręcisz nią, a zarazem mną.
Max spalił buraka, a po chwili usłyszeliśmy śmiech przyjaciół.
Ma: Muszę iść, narka – Powiedział szybko chłopak i gdzieś pobiegł.
***
Li: I na tym się skończył mój scen.
Ki: No nieźle.
Oby dwie zaczęły się śmiać i stwierdziły, że pójdą na lody.
by Lilow & Donfael
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz